Szkolenie dzieci
Niuanse taktyki ( na tropach przyczyn mizerii ).
Kryjemy strefą, przesuń. Graj piłką, wybij. Nie kiwaj, graj piłką, nie graj piętą, wyżej. Bronimy, za łatwo…
Czy to głos trenerski z meczu Wisła- Legia?
Nie, to rozgrywki małopolskiej ligi trampkarzy. Gromada maluchów karnie poddaje się strofowaniu trenera. Rodzice już dziś widzą w swych pociechach przyszłe sławy piłkarstwa z kontami pełnymi zer, wierzą, że poprowadzi ich do tego ten trener. Śmiertelna powaga, wszyscy przyjechali tu tylko po zwycięstwo. Pełne zaangażowanie, wcielenie w narzuconą rolę.
Bezmyślne naśladowanie dorosłego sportu w szkoleniu dzieci, to podstawowy błąd pedagogiczny, wielka szkoda dla młodych organizmów, przekreślenie ich nadziei na przyszłość- patologia. Zjawisko nagminne w piłkarskiej rzeczywistości.
Nadrzędnym celem jest tworzenie drużyny i zwycięstwo. Zwykłe niezrozumienie zadań, jakie stoją przed trenerem młodych chłopców. Wypaczenie idei dobrego wychowawcy i nauczyciela, zresztą nie ważne jakiej dziedziny życia proces nauki dotyczy. Działanie wbrew kanonom sztuki pedagogicznej. Dziwne tym bardziej, że w większości młodzieżowi trenerzy to wydaje się, kompletnie wykształceni specjaliści. Absolwenci AWF z uprawnieniami trenerskimi, kursami, stażami, szkoleniami.
Czyżby zawiódł system? Czy nie dość wyraźnie akcentuje się zupełną odrębność szkolenia od trenowania? A przecież żaden podręcznik, nawet najstarszy, nie porusza tematu wygrywania. Wszystkie i te dobre i te kiepskie jednym głosem mówią o uczeniu jednostki. Wskazują, podpowiadają co trzeba robić, jak i kiedy w rozwoju osobowym młodego człowieka. A więc zmieniają się jedynie metody i instrumenty szkolenia. Cel zostaje nie zmieniony- doprowadzenie piłkarza do osiągnięcia maksimum zdolności sportowych w wieku dojrzałym.
Gdy ogląda się ostatnią potyczkę Arsenalu z Man City, zadziwia i zachwyca gra obrońcy, który bez obawy drybluje we własnym polu karnym trzech napastników przeciwnika. Z wielką wprawą i pewnością siebie wykonuje karkołomny manewr.
Żaden nasz zawodnik nigdy nie będzie miał tej pewności siebie, bo nigdy nie dostał szansy spróbować. Od dziecka przy takiej próbie słyszy rozpaczliwy wrzask trenera- wywal!!! Nie przez środek!!! Nie kiwaj!!!
Nigdy nie podejmie takiej decyzji w Lidze Europejskiej, bo kiedyś dzieckiem będąc, w takiej sytuacji, jego drużyna o mały włos nie straciła bramki w meczu z Ciapcianką. Wtedy to dowiedział się, że strata bramki z Ciapcianką mogła kosztować go karierę. Skończyło się na stanie przedzawałowym trenera i zmianą, po której musiał udać się do szatni.
Dziś dopiero, oglądając przy piwie takie mecze, sam dochodzi do wniosku, że dryblowanie tak w jednym, jak i drugim polu karnym niczym się od siebie nie różni, a dobrze wykonane elementy nadają grze jakość o której nie potrafił mu opowiedzieć trener.
Sprowadzenie jednostki do roli ogniwa ledwie, w zespole, który ma wygrywać kolejne kategorie wiekowe jest błędem w sztuce trenerskiej.
Trzeba to powtarzać trenerom młodzieżowym do skutku, ale kto to ma zrobić?
Trzeba administracyjnie trenerów sterować. Jak? Proszę bardzo, od razu zlikwidować wszelkie rozgrywki związkowe, aż do wieku juniora. Wyjść z tego idiotycznego młyna źle pojętej rywalizacji. Przekonać do pracy indywidualnej, wnikliwej obserwacji, kontroli postępu, monitorowania rozwoju. Pal diabli te wszystkie tytuły Mistrza Małopolski. Potrzebne są one jedynie działaczom, by wypełnić swoje pracowite CV.
Pisać wielkimi literami i wszędzie: ZABAWA, NAUKA, PRACA.
Dziś przykro patrzeć na coś co wszyscy widzą, a niewielu odważy się powiedzieć: „ jeżeli jest tak dobrze to dlaczego jest tak źle ..?”. Bo źle jest, to pewne. Widać to w poziomie polskiej ligi, miejscach rankingowych w Europie, widać wreszcie na boisku. Nieudolność, brak umiejętności, nędza.
Do celu prowadzą różne drogi- trzeba iść właściwą. Pierwsze, zrozumienie. Drugie, systematyczność. Trzecie, cierpliwość. Brak jednego elementu spycha z dobrej drogi na niebezpieczną ścieżkę.
Szkolenie w klubach- pusty frazes, tkwiący w archaicznym systemie. Kategorie wiekowe, treningi, rozgrywki związkowe. Systematyka przejęta niemal w całości z dorosłego futbolu. Niczemu nie służąca logika.
O dziwo! Niektórzy doświadczeni trenerzy ligowi, ze zrozumieniem sięgają po formy pracy jakie nie śnią się nawet młodzieżowym szkoleniowcom: jazda na linie, wyścigi gokartów Skorży, ogólnorozwojowe zabawy z przyborami Lenczyka, aerobik Stawowego, czy koszykówka Maaskanta, zdumiewają fantazją i śmiałością wyboru.
Znajdują najwyżej ślepych naśladowców, bez próby zrozumienia głębokiego sensu. A przecież takie pozornie śmieszne formy pracy są bezcenną kopalnią spostrzeżeń, obserwacji, szansą wyciągania istotnych wniosków, na które nie daje szansy monotonny, schematyczny trening piłkarski. Który z trenerów odważy się zabrać młodzież na rowery, ściankę wspinaczkową, czy wyprawę w góry? Nasi trenerzy uparcie, choć bez widocznego powodzenia przecież, wierzą w jedyną słuszną drogę- rozgrzewka, prowadzenie piłki, wymiana podań, gierka. Wierzą do nieosiągalnego skutku, do brutalnie ujarzmionego rozwoju, do treningowej nudy.
Byle do kolejnego meczu i głupio i niepotrzebnie rozbudzonych emocji : dzieci, rodziców i własnych. Wloką się mozolnie do celu, gdzie jedynym kryterium postępu jest wynik meczu, ilość strzelonych bramek, zwycięstwo.
Czas zrozumieć , że te wszystkie małe zwycięstwa są wielką wspólną porażką. Obciążającym sumienie trenera grzechem.
Dziwimy się, że coraz rzadziej używamy słowa talent dla określenia wchodzących do seniorskiej piłki młodych ludzi. Patrzmy na bogate zachodnie kluby, wytykane przez nas palcami i słusznie, za miliony wydawane corocznie na transfery. Jednak tam widać talenty i widać dla nich miejsce nawet wśród najdroższych piłkarzy świata. Nasze talenty zgubione gdzieś po drodze, niezauważone, wypadają przez dziurawe oka siatki marnego systemu szkolenia. Nieustająca presja bycia lepszym od innych, narzucone przez niską kulturę, brak szacunku i dobrze pojętej rywalizacji, krępują, odbierają poczucie własnej wartości.
Parafrazując słowa pewnego polityka: „ trenerzy młodzieżowi, organizatorzy i decydenci, nie idźcie tą drogą..:.