- autor: wf, 2011-05-24 09:52
-
Jakiś czas temu działacze PZPN opracowali ramowy system szkolenia młodzieży. W cienkiej broszurce informacyjnej, jaką otrzymaliśmy w siedzibie związku, próżno jednak szukać konkretnych wskazówek dla trenerów. Pełno tam za to ogólników i sloganów - wszystko przypomina trochę receptę na uzdrowienie polskiej piłki wypisywaną przez działaczy z wygodnego fotela telewizyjnego studia. Słowem - markowanie rzeczywistego działania.
Zbyt wiele zależy ciągle od dobrej woli pojedynczych osób, którym rzeczywiście leży na sercu poprawa kondycji polskiego futbolu. Wiele z nich pracuje z dala od świateł reflektorów i pewnie nigdy nie będą miały takiej siły przebicia, jak choćby prezes PZPN. Jedną z takich osób jest Mariusz.
Spotkaliśmy się na "orliku" w Tychach. Mariusz ma 23 lata - niewiele jak na trenera, ale jego podopiecznym to nie przeszkadza. Na treningach zasuwają aż miło. Mariusz trenuje dzieci - od 10 lat wzwyż. Pieniądze? Niewielkie, ale spokojnie wystarcza na życie. Zresztą jego życie to piłka.
Prowadzone przez niego treningi to kopia tych, jakie organizują szkoleniowcy w NEC Nijmegen czy Ajaksie Amsterdam, w których był na trenerskim stażu. Technika, technika i jeszcze raz technika. Do tego nauka myślenia na boisku. "Piłka polega na podejmowaniu dobrych decyzji" - powtarza swoim podopiecznym.
Cały czas zdobywa wiedzę, jeździ na zagraniczne staże. Poza holenderskimi, był w niemieckich klubach, ostatnio często wybiera się do Anglii. Wszystko finansuje z własnych pieniędzy. Czytał różne polskie podręczniki, ale tych pozycji jest bardzo mało. Teraz na własną rękę sprowadza materiały z USA. A pomoc z PZPN? - Oni nauczą cię tylko kilku teorii. Czasem pomogą wyjechać na zagraniczną konferencję, ale nie sprawdzą po niej twojej wiedzy - zaznacza.
Cały artykuł na interia.pl